Gdyby nie choroba i nieudana operacja - Rory Gallagher być może do
dziś czarowałby swoim unikalnym darem wymiatania na starym, odrapanym
Fenderze Stratocasterze. Zawieszony gdzieś między rockiem, bluesem i
folkiem - miał w sobie jedyny w swoim rodzaju rodzaj _ognia_ i feelingu w
grze, który stawiał go w rzędzie największych i najlepszych. "Moonchild", w legendarnym składzie power trio z Gerry'm Mc Avoy'em i Ted'em Mc Kenną, doskonale pokazuje jego firepower.
A do tego jeszcze był szanowany przez inne legendy epoki - o jego talencie z uchyleniem czoła wypowiadali
się i Jimi Hendrix, i Brian May. A Jack Bruce po prostu wyciągnął go na
scenę i zmusił do wejścia w buty Erica Claptona! Co Rory na to? Z
wyczuwalnym wstydem, ale grał swoje, z tym jedynym w swoim rodzaju
"czujem". Może i nie znał na pamięć klasyki Cream, ale podszedł do
tematu z biegu i przekuł ryzyko porażki w sukces. Legenda. Mistrz. Happy
B, Rory!!!
No comments:
Post a Comment