Nowy Rok i wpisy oraz wyszukiwanie cudeniek czas zacząć...
Bosh, jak to możliwe, że wcześniej tego nie wrzucałem? Emerson, Lake i
Palmer - w swojej najbardziej wybuchowej postaci w niesamowitej wersji
"Knife Edge". Kiedyś nie trzeba było grać ściany dźwięku, żeby muzyka
dosłownie odgryzała kończyny. Szczególnie gdy syntezatory były jeszcze w
powijakach technologicznie - i brał się za nie ktoś taki jak Keith
Emerson. To co pokazał tutaj, to jedynie nieśmiały próbniak, tego co
potrafił robić z tymi instrumentami, włącznie z przemeblowywaniem sceny
i siebie po niej, nie przestając grać i "wyciskać" zwierzęcia z organów
Hammonda. Keith, Greg i Carl - może i byliście mistrzami art-rockowej
przeginy na scenie - ale muzycznie - nie było wielu takich wirtuozów jak
Wy - i RZĄDZILIŚCIE!

A komu mało... niech po prostu weźmie kamyczek, i wrzuci go do morza... "Take A Pebble" - to cudo nigdy nie zawodzi w uwiedzeniu słuchacza. Ponadczasowe, zupełnie jak geniusz Grega Lake'a, który to napisał i zaśpiewał swoim wyjątkowym głosem.
No comments:
Post a Comment